Spotkanie z czułym obserwatorem
- Patrycja Germain
- Mar 19
- 4 min read
Od długiego już czas starannie pielęgnuję w sobie powstrzymanie odruchu sięgania po telefon, zwłaszcza w sytuacjach gdzie nuda jest prowokowana czynnikami zewnętrznymi czyli w poczekalniach różnego rodzaju. Poczekalnia to nie zawsze budynek i fizyczne miejsce samo w sobie, a czasem zwykły stan czekania na coś niezależnie od bycia w budynku czy bycia na zewnątrz jak na przykład przystanek autobusowy a nawet plaża.
W sytuacji gdy jestem na plaży, ale myślę już o obiedzie, to i plaża staje się swego rodzaju poczekalnią na obiad, jak zabić wtedy czas kiedy zasięgu nie ma? Wyciągnąć książkę? Tego też staram się nie robić. Czy książka czy telefon. Czy media społecznościowe czy wybitny artykuł. Wsio ryba, Alan Watts finezyjnie opisuje jak na coraz wyższe poziomy wartości wynosimy to czym się zajmujemy „moje zainteresowania są lepsze od twoich” a w rzeczywistości stajemy się snobistycznymi kolekcjonerami informacji.
Nie tworzę tu czarno białej wizji, fajnie jest mieć swoje hobby, swoje zainteresowania, ale warto wiedzieć że nie zależnie czy to popkultura czy fizyka kwantowa, podróże czy ogrodnictwo każde z nich jest jednym i tym samym, uciekaniem od siebie w poszukiwaniu siebie, i czasem warto sobie od tego zrobić przerwę i po prostu ze sobą posiedzieć.
Od zawsze fascynował mnie obraz staruszki siedzącej na ławce przed domem? Co ona robi? Nie przysiada na chwilę, a siedzi cały dzień. Nie odpoczywa, a jest. Jest staruszką na ławce i tylko siedzi, od rana do wieczora siedzi. Tylko siedzi czy aż siedzi?
Mamy tyle wizji co człowiek powinien w życiu zrobić. Mężczyzna zbudować dom i posadzić drzewo. Kobieta urodzić syna. A może tak prościej ptak śpiewa, ryba pływa a człowiek siedzi.
Ale jak nauczyć się siedzieć, niby takie proste, ale czy łatwe, czy przychodzi nam naturalnie?
Kiedyś zanim w każdej kieszeni był telefon czekanie przychodziło mi z trudnością, czas się wydłużał, samotność pogłębiała, życie nie warte życia, po co to wszystko. Spirala potrafi się szybko nakręcić.
Różnica została spowodowana świadomym wyborem: teraz kiedy mogę wyeliminować czekanie zajmowaniem się najróżniejszymi treściami, wybieram świadome czekanie. Nie czytam, nie oglądam zdjęć i filmików, nie słucham. A świadomie obserwuję wszystko co wokół mnie i we mnie i już nie czekam a po prostu Jestem.
W ten sposób każda poczekalnia staje się świątynią.
Świątynią uważności, a przez to czułości. Bo to czułość jest naturalnym kolejnym krokiem po uważności. Suchą uważność może wytworzyć tylko rejestrująca obrazy i wydarzenia maszyna. U człowieka uważność naturalnie przechodzi w czułość. Kiedy odpuszczam ocenę sytuacji i staję się jej świadkiem, nic innego jak czułość nie pozostaje. Czułość spowodowana autentycznym czuciem Siebie i Świata.
Chociaż praktykuję „świadome czekanie” od dawna to dopiero wczoraj tak naprawdę spotkałam się z czułym obserwatorem, poczułam komfort i miłość bycia, miłość świata, czułość teraz. Bo tak jak wszystko w życiu tak i to w pierwszej kolejności było motywowane przez ego. Nie będę wyciągać telefonu tylko dla tego że wszyscy to robią, buntuję się przeciw systemowi, chronię mój układ nerwowy przed uzależnieniem od dzwonka telefonu. Kiedy nie robię tego co wszyscy to mam poczucie bycia lepszą, to „ja” mam większą kontrolę nad sobą, mogę ich oceniać „patrzcie na tych, niewolników ekranów” ja jestem silniejsza, lepsza, mądrzejsza „a oni żrą co im pod nos się podsunie”… ale czy nie wszystko co robimy jest motywowane najpierw przez ego: ja podróżuję i poznaję świat, a tamci zanieczyszczają planetę kolejnymi pokoleniami – ja jestem rodzicem i tworzę kolejne pokolenia dla świata, a tamci zanieczyszczają planetę kolejnymi lotami samolotem… wszystko ma wartość, ale jej poszukiwanie motywuje ego.
Nie jestem fanem zabijania ego i bezkrytycznego myślenia, wręcz przeciwnie uważam że jest elementem koniecznym, krokiem koniecznym, narzędziem do spełniania pewnych funkcji, motywatorem ale jak w pewnej kategorii spełni swoją funkcję to nie tyle że je wypieram ale ono samo się ucisza… minuty, godziny, dni spędzone w świadomiej poczekalni sprawiają że ego przestaje mieć zajęcie bo jeśli wybieram świadome czekanie to przecież nie będę się wkurwiać że kolejka się wydłuża, że mój głód rośnie, że rodzice włączają dzieciom bajki na tabletach, że ktoś głośno gada przez telefon, że okna pozamykane i nie ma czym oddychać, że okna pootwierane i robi się zimno…. Świadome czekanie oznacza zgodę, zgodę na to co jest, w tej zgodzie znajduję wygodę, to też robię świadomie, przestaję uzależniać moją wygodę od czynników zewnętrznych i skupiam się na tym że Jestem. A cóż piękniejszego, cóż bardziej błogosławionego niż Być. Za jaki materialny skarb oddał byś swoje Bycie? Jedyne za co jesteśmy w stanie oddać swoje bycie to Bycie kogoś innego.
Bycie, Jestestwo jest najwyższą znaną człowiekowi wartością. Więc czy nie warto z nim po prostu posiedzieć i delektować się każdą poczekalnią, która daje nam przestrzeń by poczuć że Jestem. Po za małym „ja” jestem nie częścią a całością, czystą czułością.
Czuły obserwator jest oczywiście zapożyczeniem postaci czułego narratora, którą podarowała nam Mistrzyni Tokarczuk. Postać, która w kulturze masowej zaczęła żyć swoim życiem, tym wpisem nie chcę skraść jej autorce, a oddać jej hołd i dzięki za jej wkład i mądrość, którą nas obdarowuje, za wielowymiarowość słów i filozofię utkaną w obrazy.
Zdjęcie wygenerowało mi AI
Commentaires