Jak zaczynać (i jak kończyć) zajęcia jogi?
- Patrycja Germain
- Feb 4
- 5 min read
Jest jeden bardzo ważny element zaraz na początku zajęć jogi, który diametralnie zmienia całą praktykę. Który z Jogi robi Jogę, a nie sesje rozciągania.
Nazywam się Patrycja Germain i od 20 latu zajmuje się zrozumieniem Jogi. Nie jogi jako stylu ćwiczeń, a Jogi jako praktycznej filozofii samopoznania. I to ta wiedza, przekłada się bezpośrednio na to jak postrzegam i w jaki sposób nauczam klasycznych technik Jogi.
W odpowiedzi na dzisiejszy wszech obecny pęd życia, nauczyliśmy się nie tylko wszystko robić sprintem ale i maksymalnie skracać drogę. W konsekwencji skrócił się też czas przez jaki jesteśmy w stanie utrzymać koncentrację. A bez koncentracji zostaje nam zdawanie się na instynkt. Zachowanie ludzi coraz bardziej przypomina zachowanie ptaków: szybkie ruchy głową, skaczący wzrok, trwanie w gotowości do walki lub ucieczki. Żyjąc w obawie przed przyszłością, przegapiamy to życie które mamy przed nosem, które się właśnie wydarza.
Dzisiejszym zajęciom jogi wcale się nie upiekło. Są coraz bardziej skondensowane, coraz krótsze. W formacie „do zaliczenia” i lecimy dalej. W Internecie znajdziemy multum 20 minutowych praktyk, zdarzają się też 8-9 minutowe lekcje jogi, o 2 minutowych już nie wspominając. Nie winię nauczycieli, bardzo możliwe że, to algorytm wymaga od nich takiego podejścia. Żyjemy w rzeczywistości, jaki algorytm taka kultura.
Joga stała się tak wyrafinowana, niczym biała mąka – niemal całkowicie pozbawiona wartości odżywczych. A jak wszyscy wiemy istota każdej nauki, tkwi w jej szczegółach, w autentycznym, kompletnym podejściu. Bo połowa prawdy to całe kłamstwo. I Nawet najbardziej kreatywny kucharz najpierw opanowywane tradycyjny przepis w całości.
Przez 17 lat prowadzenia nie tylko standardowych zajęć jogi, ale ogromnej ilości kursów wprowadzających dla początkujących nauczyłam się że na zajęciach nie ma elementów przypadkowych, dekoracyjnych przerywników, a każdy element składowy zajęć, ba każde słowo nauczyciela jest przemyślenie i spełnia pewną funkcję.
Jeśli tej funkcji nie rozumiemy lub sprawia nam dyskomfort to naturalne jest, że świadomie czy podświadomie zaczniemy pracować nad wyzbyciem się jej z praktyki. Tutaj potrzebna jest albo duża dawka samo zaparcia i ogrom wiedzy, albo dobry nauczyciel, który dogląda by praktyka odbywała się z zgodzie ze sztuką jogiczną. Tradycyjnie joga jest praktyką, która powinna wprowadzać pewną niewygodę do naszego życia, być czymś co wypycha nas z wygodnej strefy komfortu, prowokuje retrospekcje, przyjrzenie się swoim wszystkim jasnym i ciemnym stronom. To nowoczesne rozumienie jogi już nie jako nauki i ścieżki rozwoju, a sposobu na to by zrobić sobie dobrze, motywuje nas do wyrzucania elementów nie wygodnych. Joga staje się niczym innym kawałkiem czekolady, czy lampką wina – krótką niewinną przyjemnością. Sposobem na zabicie czasu. A jedynym elementem stawiającym wyzwanie jest poziom akrobatki ćwiczącego i jego osiągnięcia na macie.
To czym jest ten strasznie niewygodny element praktyki, już na samym początku zajęć jogi. Podejrzewam, że to jego niewygoda swego czasu sprawiała że wielu ciekawskich, po pierwszych klasycznych zajęciach jogi, nigdy nie wróciło na drugie.
To świadoma chwila koncentracji – niewygodna dla nowoczesnego umysłu chwila ciszy.
- strata czasu dla osoby postrzegającej jogę jako ćwiczenia fizyczne „ to po co przychodzić na zajęcia, jak mam nic nie robić” i element mało czy wcale efektowny, więc po co, sokoro nie ma co potem pokazać.
Kilka minut wyciszenia, kilka minut koncentracji, to w rzeczywistości element od którego powinniśmy zaczynać wszystko, nie tylko zajęcia jogi. Chwila ciszy po przebudzeniu. Chwila ciszy przed posiłkiem. Chwila ciszy przed rozmową. Chwila ciszy między jedną, a drugą aktywnością, oczyszcza i odżywia niczym sen między jednym, a drugim dniem. Życie jednym ciągiem nie jest możliwe dla naszego umysłu, wprowadza chaos i brak harmonii, odbijający się na zdrowiu i jakości życia.
Świadome wyrównanie oddechu wprowadza szybką fizjologiczną zmianę – zwalnia tętno, jednocześnie podwyższając poziom tlenu we krwi odżywia mózg. Obserwując oddech zwalniamy nadmiar myśli i emocji, wyciszamy układ nerwowy, robimy przestrzeń na kolejne świadome przeżycie, w tym wypadku praktyki jogi. Jest to technika, która diametralnie zmieni twoje doświadcznie na macie i poza nią.
Spróbuj. Teraz. Zrób wydech do samego końca, a potem powoli wdech 1-2-3-4, powili wydech 1-2-3-4. Jeszcze raz.
Dlatego kiedy następnym razem włączysz sobie krótką praktykę jogi (wiadomo, zawsze lepszy rydz niż nic) to zanim klikniesz Play, połóż się na podłodze i skup uwagę na oddechu, obserwując rozluźnienie ciała zrelaksuj szczęki, barki, biodra…
Lub kiedy następnym razem pójdziesz na zajęcia jogi z grupą, gdzie przed ćwiczeniami cała sala prowadzi pogawędki – co bywa przydatne w walce z dzisiejszą plagą samotności – to zamiast aktywnego rozciągania bioder lub robienia innej mini rozgrzewki, która wcale nie jest konieczna, bo dobrze prowadzone zajęcia zawierają wszystkie potrzebne elementy, w odpowiedniej kolejności to mimo harmidru w sali, poświeć chwilę na koncentrację. Zaobserwuj swój oddech, wydłuż wdech i wydech. A dźwięki ludzkiej mowy zrównaj z innymi dźwiękami przyrody, jak śpiew ptaków, czy muczenie krów. Odnotuj ich istnienie, ale nie podążaj za nimi. Niech będą punktem twojej koncentracji, ale koncentracji z dystansu, nie jako uczestnika, a jako obserwatora.
Możesz wyciszenie przed zajęciami, rozpocząć już w drodze, wyłączyć radio jadąc samochodem, idąc wyrównać oddech: 3 kroki wdech, 3 kroki wydech. Jeśli jesteś z osobą towarzyszącą zaproponuj że ostatnie 5-10 minut przed zajęciami zachowacie ciszę – na pewno nie odmówi. I cholera jasna, wyłącz telefon. Wyłącz.
Staraj się praktykować wyciszenie małymi partiami i bez pomocy czynników zewnętrznych jak muzyka, zapachy, atmosfera itp.
Wyciszenie jest ćwiczeniem, którego nasz rozregulowany układ nerwowy uczy się stopniowo i jak każde ćwiczenie może być na początku niewygodne, ale nie poddawaj się. Wyciszenia, tak jak powietrza i wody, do prawidłowego funkcjonowania potrzebuje każdy z nas.
Ale jak z każdą regułą są pewne wyjątki, pewne przeciwskazania. Jeśli jesteś osobą zmagającą się z depresją, PTSD czy ogólnie rozumianą głęboką traumą i cisza równia się dla ciebie przerażenie, to nie zmuszaj się do tego, by nagle, z zaskoczenia praktykować bycie samemu ze sobą. Jeśli twój umysł nie jest na to gotowy, daj mu czas i podaj mu rękę, skupiając się na mniejszych krokach. Które bez pomocy z zewnątrz, ale masz w zasięgu ręki.
Na początku nie zamykaj oczu. Zamiast tego skup uwagę na jednym, punkcie lub przedmiocie i zacznij go dokładnie oglądać, od góry do dołu. Mów do siebie, nawet w ciszy poruszając ustami: robię wdech 1234, robię wydech 1234, na wdechu rośnie mój brzuch, na wydechu zapada się do środka. A nawet zaangażuj dotyk układając ręce na brzuchu lub po kolei dotykając palców.
Jak długo relaksować się przed zajęciami jogi?
2-3 minuty „może być”
5 minut super
10 minut extra
Nie dłużej, nie za wygodnie, nie za ciepło bo zaśniesz. Powodzenia!
Jeśli chcesz poznać takie kompletne podejście do praktyki jogi wg autentycznego przepisu to zapraszam na naszą platformę – gdzie uczymy na trzech poziomach intensywności (satwa, radżas i tamas) ale z poszanowaniem dla wszystkich tradycyjnych elementów praktyki. Ja sama postrzegam się nie jako twórcę, a rzemieślnika pracującego dla zachowania tradycyjnego przekazu jogi, więc jeśli takie podejście do Jogi jako nauki, a nie stylu, rezonuje z Tobą, to zapraszam na nasze zajęcia gdzie technik takich jak ta uczymy się stopniowo ale konsekwentnie.
Comments